środa, września 09, 2015

VENUS MULTIFUNKCYJNY MUS CC 8 w 1 - skóra muśnięta słońcem przez cały rok

Witajcie!


Jako, że lato powoli dobiega końca (niestety :( ) przygotowałam dla Was post o tym, jak zatrzymać opaleniznę na dłużej i cieszyć się piękną, muśniętą słońcem skórą przez cały rok! Stało się to możliwe już dosyć dawno, odkąd na rynku pojawiły się pierwsze samoopalacze, a z czasem także balsamy brązujące oraz całkiem niedawno - balsamy korygujące CC. O przedstawicielu tych ostatnich będzie dzisiaj mowa. Zaprezentuję Wam zatem idealną alternatywę dla samoopalaczy i bladziochów, którzy nawet zimą nie chcą być bielsi od śniegu :P Bohaterem dzisiejszego posta jest więc....tadam, tadam, tadam....MULTIFUKCYJNY MUS CC 8 w 1 marki VENUS.




Na pierwszy ogień tradycyjnie kilka słów od producenta.

Balsam przeznaczony jest dla każdego rodzaju skóry. Do jego głównych zadań należą:
  • maskowanie niedoskonałości
  • ujednolicenie i poprawa kolorytu skóry
  • wygładzenie i rozświetlenie.
Takie informacje widnieją z przodu opakowania.

Z tyłu znajdziemy z kolei wyszczególnione 8 aspektów jego multifunkcjonalności, sposób użycia, skład i producenta, co widoczne jest na zdjęciu poniżej.



Przejdźmy teraz do analizy składu przy wykorzystaniu 2 e-analizatorów. Oto i one:




Nie przerażajmy się jednak od razu ilością czerwonych ostrzeżeń. Produkt wcale nie jest taki straszny jaki może się wydawać na pierwszy rzut oka. Jeden składnik (sodium hydroxide) został po prostu zaliczony do dwóch kategorii - jako szkodliwy dla dzieci (one raczej nie będą go używać, więc problem z głowy) oraz umieszczony w kategorii "inne ostrzeżenia". Stąd tez pojawiło się aż tyle ostrzegawczych symboli. Kilka substancji może (ale wcale nie musi) działać komodegennie, czyli zapychać nasze pory. Poza tym nie są one jakoś szczególnie szkodliwe, zatem nie trzeba wcale bać się tego kosmetyku. Wystarczy tylko nieco bardziej zagłębić się w analizę, by to dostrzec lub po prostu samemu wrzucić skład danego produktu do analizatora i zapoznać się ze wszystkimi szczegółami. Ja bowiem przedstawiam na blogu zawsze skróconą wersję analizy, zawierającą tylko najistotniejsze informacje.


To tyle odnośnie wstępu. Teraz czas na moją opinię.

OPAKOWANIE
Miękka, lakierowana tuba w kolorze cappucino o pojemności 200 ml. Posiada plastikową fuksjową nakrętkę typu flip top. Design opakowania zawiera złote elementy oraz w kolorystyce brązu, z odrobiną bieli. Opakowanie już przez sam jego kolor kojarzy się z latem i lekką złocistą opalenizną. Tuba jest wygodna i poręczna. Łatwo wycisnąć pożądaną ilość kosmetyku.



ZAPACH
Ciężko go jednoznacznie określić, zwłaszcza, że mój nos nie należy do specjalistów z dziedziny zapachów. Mnie nieco przypomina woń gorzkiej czekolady lub kakao. Wyczuwam też jakieś bliżej nieokreślone świeże nuty.

KOLOR I KONSYSTENCJA
Ciemnobrązowy mus ze złotymi drobinkami, co mam nadzieję udało mi się uchwycić na zdjęciu. Konsystencja lekka, łatwo się rozprowadza. Musimy tylko dosyć szybko i dokładnie rozcierać produkt, wtedy o smugach nie będzie mowy. 




CENA I DOSTĘPNOŚĆ
Koszt to ok. 14 zł. Można znaleźć go w Rossmannie. Poza tym niestety produkty Venus są trudno dostępne, nawet w internecie.

 DZIAŁANIE I EFEKTY
Na początku odcień może wydawać się bardzo ciemny i zaraz pojawiają się obawy o to jak będzie prezentował się na skórze i czy możemy sobie nim zrobić krzywdę. Otóż absolutnie nie! Muszę Was uspokoić-to mylne wrażenie, bowiem po dokładnym! rozsmarowaniu kosmetyku, pozostawia na skórze naprawdę subtelny kolor delikatnej opalenizny. O żadnym "murzyńskim" czy hebanowym efekcie nie ma mowy. Efekt uzyskujemy tak jak obiecuje producent-natychmiastowo, czyli od razu po nałożeniu. Nie musimy odczekiwać jak to ma miejsce w przypadku samoopalaczy. Niestety z długotrwałością nie mogę się zgodzić. Co prawda kosmetyk nie ściera się szybko ze skóry, ale bez problemu można zmyć go już przy użyciu zwykłej wody, o mydle nie wspomnę. Trzeba zatem uważać, gdy aplikujemy go na dłonie czy stopy, bo po wejściu do wody lub umyciu rąk, już go na nich nie będzie albo pozostaną nieestetyczne zacieki. Mnie to jakoś specjalnie nie przeszkadza. W końcu to balsam, a nie samoopalacz, więc nie oczekiwałam po nim nie wiadomo jakiej trwałości. Dodam, że w trakcie "noszenia" nieco blednie i wchłania się w skórę, przez co ostateczny odcień będzie jaśniejszy od początkowego-bezpośrednio po aplikacji (wspomina nawet o tym producent). Mus pięknie rozświetla skórę, dzięki delikatnym złotym drobinkom. Tworzy na skórze subtelną świetlistą poświatę, która odbija światło, a przez to doskonale kamufluje niedoskonałości takie jak zaczerwienia czy krostki. Także jego działanie korygujące jak najbardziej zauważyłam. Ponadto, kosmetyk świetnie nawilża skórę. Nie używałam go regularnie, ale dość okazjonalnie, jednak za każdym razem czułam, że moja skóra jest naprawdę nawilżona, przez co stawała się wyjątkowo gładka i  miękka w dotyku. Nie podrażnia skóry, nawet wrażliwej jakiej jestem posiadaczką, wręcz łagodził wszelkie podrażnienia i poprawiał ogólny stan skóry.


Zdjęcie obrazuje efekt tuż po nałożeniu. Na przedramieniu produkt nie został zaaplikowany, by podkreślić różnicę.



PODSUMOWANIE
Bardzo polubiłam ten mus i na pewno zostanie ze mną na dłużej. Idealny dla bladziochów, którzy nie chcą straszyć otoczenia swą białością, a oczekują naprawdę delikatnego, nienachalnego efektu. Ja nazywam ten  kosmetyk "opalenizną w tubce", ale nie taką typową, lecz po prostu odrobinę przyciemniającą naturalny kolor skóry. Do tego subtelne rozświetlenie, maskowanie niewielkich niedoskonałości, solidne nawilżenie, poprawa stanu skóry...Czego chcieć więcej? Mus z czystym sumieniem POLECAM i oceniam na 4,5 . Odjęłam trochę za słabą trwałość. Ogólnie produkt jest naprawdę dobry i warto się w niego wyposażyć,  nie tylko na cieplejsze pory roku. Dla tych, którzy oczekują latem mocnej opalenizny, może właśnie doskonale sprawdzić się w okresie jesienno-zimowym, z racji subtelnego efektu. Tak czy inaczej, warto go kupić.


Pozdrawiam,
limited edition :*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Limited Edition ♥ , Blogger