wtorek, grudnia 29, 2015

CLOCHEE - naturalnie do twarzy, czyli o KREMIE NAWILŻAJĄCO-UJĘDRNIAJĄCYM

Witajcie!



Wracam do Was po dłuższej przerwie spowodowanej przedświąteczną gorączką i rodzinnymi spotkaniami, w które to grudzień dosłownie obfitował. Postanowiłam w ramach rewanżu przygotować dla Was wyjątkowy wpis, bo dotyczący wyjątkowego kosmetyku. Od kilku tygodni stosuję bowiem krem pewnej polskiej firmy. Kiedy tylko o niej usłyszałam po prostu nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i dokonałam zakupu. Mój wybór padł na NAWILŻAJĄCO-UJĘDRNIAJĄCY KREM rodzimej marki CLOCHEE. Już sama jej nazwa cudownie brzmi prawda? A co dopiero, gdy ujrzycie eleganckie szklane opakowania...Od razu się w nich zakochałam!Ale to nie wszystko, najlepsze dopiero przed nami...





Na początku, tradycyjnie kilka słów od producenta:

" Idealny do codziennej pielęgnacji. Zawiera kompleks wyższych kwasów tłuszczowych z nasion lnu. 

Działanie: Nawilża, ujędrnia, wygładza skórę.

Stosowanie: Nałożyć na skórę twarzy i szyi, delikatnie wklepać opuszkami palców. Idealny pod makijaż.

Typy skóry: Normalna i mieszana
Opis działania głównych składników aktywnych:
Zawiera kompleks wyższych kwasów tłuszczowych z nasion lnu (Omega 3, 6, 9). Bogaty w witaminę F, przeciwdziałającą utracie wody i hamuje proces starzenia. Chroni skórę tworząc na jej powierzchni cienką warstwę oraz odbudowuje jej płaszcz lipidowy.

Znajdujący się w nim Olej z nasion bawełny to bogate źródło witaminy E i nienasyconych kwasów tłuszczowych, szczególnie kwasu oleinowego i linolowego. Dzięki temu ma regenerujący wpływ na skórę i zdolność eliminowania wolnych rodników. Polecamy go do pielęgnacji cery alergicznej oraz starzejącej się.
"
Źródło: oficjalna strona internetowa/sklep producenta:  https://www.clochee.com/produkt-7-2-krem-nawilzajaco-ujedrniajacy.html




SKŁADNIKI
Do tego dochodzi w 100 % naturalny skład, certyfikowany przez ECOCERT, z którym możecie zapoznać na poniższym zdjęciu. Każdy składnik jest szczegółowo opisany na stronie producenta (w tabeli, w zakładce "SKŁADNIKI"), więc jeśli ktoś jest zainteresowany odsyłam do własnej (tym razem) analizy ;) ----> TUTAJ




OPAKOWANIE
Jak wspominałam we wstępie- można się w nim zakochać. Kosmetyki Clochee są zazwyczaj zamknięte w niezwykle pięknych i eleganckich szklanych buteleczkach w odcieniu głębokiego  granatu. Krem wyposażony jest w srebrną, wygodną pompkę oraz plastikową, przezroczystą nakładkę. Całość prezentuje się naprawdę przepięknie, wszystko zostało zaprojektowane z ogromnym estetycznym wyczuciem,klasą i smakiem, zachowując minimalistyczny, elegancki design. Aż miło rano sięgać po ten krem. Jest prawdziwą ozdobą toaletki lub półki w łazience. Wydłużona, smukła "buteleczka" kremu dobrze trzyma się w dłoni, a pompka dozuje odpowiednią  ilość kremu na daną partię twarzy.
Pojemność kremu to standardowe 50 ml.



KOLOR, ZAPACH I KONSYTENCJA
Kolor kremu nie odbiega od tradycyjnych tego typu specyfików, a więc jest biały, nieco oleisty i śliski. Posiada raczej lekką konsystencję, która potrzebuje dłuższej chwili na rozprowadzenie,ale szybko się wchłania. Pachnie bardzo naturalnie, jak na kosmetyki wegańskie przystało-dla mojego nosa wyczuwalna jest głównie lniana woń, lekka, nienachalna i obecna głównie podczas samej aplikacji. Potem już praktycznie niewyczuwalna.



CENA
Na stronie producenta to 109 zł i tyle też za niego zapłaciłam. 

DZIAŁANIE
Pora na punkt kulminacyjny tego posta, a więc jego właściwości oraz efekty jakie zapewnia. Jak zostało wcześniej powiedziane, krem ma za zadanie nawilżać oraz ujędrniać. Co do pierwszego, nie jest to moim zdaniem nawilżenie na takim poziomie, jaki bym sobie życzyła. Krem nawilża raczej średnio, bardziej widoczny jest według mnie efekt ujędrniający, a więc zdecydowanie bardziej napięta, gładsza i elastyczna skóra. Dodatkowo wydobywa z mojej cery "młodzieńczy blask", że tak to ujmę ;) Z szarej, matowej i przesuszonej, przetłuszczającej się w strefie "T" cery mam teraz wygładzoną i pełną wewnętrznego blasku skórę. Stała się tak napięta i elastyczna oraz dobrze natłuszczona, że zaczęła błyszczeć, i nie chodzi mi tu o wydzielanie sebum, ale o efekt zdrowej, naturalnie błyszczącej cery. Dzięki temu kremowi poznałam co tak naprawdę oznacza właściwie rozumiany "wewnętrzny blask skóry". Teraz, nawet kiedy nakładam kryjący i matujący podkład, nie mam na twarzy matowej, płaskiej maski, lecz zdrowo połyskującą skórę nawet spod make up`u! Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, a przynajmniej nie przypominam sobie nic podobnego. Krem pozostawia po nałożeniu na skórze cienki "film"- lekko tłustawa warstewka jest wyczuwalna. Osobiście wolę jednak kremy o bardziej lekkiej konsystencji, które takowej warstwy nie fundują, aczkolwiek jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. Pod makijaż moim skromnym zdaniem nadaje się średnio, bo podkłady dosyć topornie się na nim rozprowadzają. Moja skóra jest też odrobinę za mało nawilżona po jego użyciu, co jednak odbija się na jakości i trwałości makijażu. Dla równowagi dorzucę pewną ciekawostkę na jego temat, mianowicie jakiś czas temu dostałam strasznego uczulenia na twarzy i szyi po pewnym podkładzie (po więcej szczegółów na ten temat i nie tylko :P odsyłam na mój fp na facebooku lub INSTAGRAM ) i nie uwierzycie, ale zniknęło ono po kilku dniach dzięki stosowaniu tego właśnie kremu i piciu wapna. Tylko do tych dwóch rzeczy ograniczyła się moja "kuracja" antyalergiczna. Jakby intuicyjnie nie przestałam używać tego kremu i był on jedynym kosmetykiem wówczas przeze mnie stosowanym. Przyznam szczerze, byłam, ba! jestem nadal pod ogromnym wrażeniem mocy i zbawiennego wpływu naturalnych składników, dlatego coraz częściej sięgam po naturalne kosmetyki, bo moja wrażliwa i skłonna do częstych alergii skóra, toleruje je nadzwyczaj dobrze! To samo przez się już daje do zroumienia, że nie uczula, lecz wręcz koi i leczy skórę. Dodam, że krem jest wydajny i spokojnie wystarcza na 2-3 miesiące codziennego stosowania.



OGÓLNA OPINIA I PODSUMOWANIE
Czy warto przeznaczyć stówkę z Waszego budżetu na ów krem? Z czystym sumieniem stwierdzam, że WARTO. Jeśli raz spróbujecie to same się przekonacie o magi i sile naturalnych składników. Zapewniam, że mogą one wiele i z pewnością nie poczynią Waszej skórze szkód jak niektóre kremy z syntetycznym składem, ot co! Oceniam go zatem na w pełni zasłużoną 4 z "+", a więc 4,5.
Krem nie dość, że piękny, elegancki, prosty w użyciu, to na dodatek o niezwykle delikatnym i bogatym "wnętrzu", a co najważniejsze o efektywnym działaniu. Brzmi jak opis wymarzonego mężczyzny rodem księcia z bajki na białym rumaku? Nie, to tylko, albo aż! krem do twarzy- nasz największy sojusznik w walce o zachowanie wiecznej młodości. Może z ta wieczną trochę przesadziłam :P, ale na pewno o  jak najdłuższe zachowanie młodego wyglądu skóry. Poza tym, jest dobry, bo polski! Wspierajmy rodzime marki, to i nasza gospodarka oraz kraj będą się lepiej miały hehe :P Tym oto pozytywnym akcentem kończę dzisiejszy wpis i zapraszam do częstszego odwiedzania bloga, fanpage`a na fb, instagramu oraz lajkowania, komentowania etc. Nawet nie wiecie, ile to daje radości i satysfakcji, jeśli komuś podoba się to co robisz i ktoś to docenia! 




Znacie produkty Clochee? Lubicie? Jak je oceniacie? A może planujecie zakup? Po raz pierwszy o nich słyszysz? - czas to nadrobić! :)
Ps. Mam taką cichą nadzieję, że może moja recenzja rozwieje czyjeś wątpliwości...:P



Pozdrawiam, 
limited edition :*:*:* 

7 komentarzy:

  1. Porównanie kremu do mężczyzny na białym rumaku wygrał internet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no troszkę popłynęłam :P Wena mnie poniosła :D

      Usuń
  2. Świetnie przedstawiłaś ten krem! :) Zastanawiam się nad nim i zważywszy, że pozostawia lekki film na skórze, używałabym go na noc. Jak wiesz, mam z tej firmy olejek do demakijażu i według mnie jest to kosmetyk doskonały:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana za miłe słowa! Starałam się, by oddać wiernie specyfikę tego kremu :) Muszę też wypróbować ten olejek, ale póki co wykańczam moje zapasy produktów do demakiajażu :P

      Usuń
    2. Masz taki obrazowy sposób pisania, który sprawia, że bardzo fajnie czyta się Twoje posty.
      Dałoby się jakoś przyspieszyć recenzje dwóch zapachów, o których u mnie wspomniałaś? ;)
      Coś czuję, że będzie pięknie:*

      Usuń
    3. Hehe, to naprawdę miłe co piszesz :* Staram się zawsze jak najwierniej i najbardziej obrazowo właśnie oddawać specyfikę kosmetyków, które testuję :) Fajnie, że ktoś to docenia hihi :P Recenzje tych dwóch zapachów pojawią się na pewno, tylko jeszcze nie wiem kiedy, bo jak zwykle mam już kolejkę innych postów do napisania :P Wcześniej planuję dodać recenzję innych perfum, które już od dawna czekają na swoją kolej, więc zapraszam ;)

      Usuń
    4. Jak tu nie docenić, gdy wszystko jest porządnie opisane:).
      O!:) W takim razie czekam na recenzję tych tajemniczych perfum, a tymczasem sprawdzę, co masz w zakładce ,,zapachy";)

      Usuń

Copyright © 2016 Limited Edition ♥ , Blogger