niedziela, stycznia 10, 2016

Powrót lata na blogu dzięki ShinyBox SIERPIEŃ` 15

WITAJCIE!



Za oknem zimno, szaro, buro i ponuro. Gdzieniegdzie leży śnieg, bo bądź co bądź, mamy przecież zimę, a przynajmniej na to wskazuje kalendarz ;) :P Na blogu tymczasem chwilowo znowu zagościło lato, a to wszystko za sprawą SIERPNIOWEJ edycji pudełka  kosmetycznego ShinyBox . Udało mi się je zdobyć  na stronie "1007 pomysłów na włosy i paznokcie" oraz dzięki uprzejmości sponsora - sklepu mercerie.pl :) Jestem przeszczęśliwa, że stałam się jego posiadaczką, ponieważ śledząc niemal na bieżąco kolejne edycje ShinyBox z zeszłego roku, zawartość tego pudełka uważam za najlepszą, przynajmniej dla mnie ;) Pewnie niektórzy z Was już dawno poznali zawartość, dlatego zapraszam na recenzję, jak w moim przypadku sprawdziły się poszczególne produkty. Kolejność opisu przypadkowa :)












SYLVECO - LIPOWY PŁYN MICELARNY


Pierwszym produktem, od którego rozpocznę dzielenie się swoimi wrażeniami z testowania będzie płyn micelarny. Ucieszyłam się, że ten produkt znalazł się w pudełeczku z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ uwielbiam płyny micelarne  (tylko ich używam do demakijażu), a po drugie znam i cenię markę Sylveco. Płyn o pojemności 200 ml został zamknięty w ciemnobrązowej plastikowej buteleczce, wyposażonej w nakrętkę typu  flip-top. Zawiera 3 główne naturalne składniki, które odpowiadają za jego działanie: lipa szerokolistna (działa łagodząco i kojąco), aloes zwyczajny (działanie łagodzące, oczyszczające, regenerujące) oraz hydrolizowane proteiny owsa (wiążą wodę, wykazują działanie ochronne, zmiękczające i wzmacniające). Płyn ma za zadanie: skutecznie usuwać makijaż, łagodzić podrażnienia i wygładzać oraz zapobiegać wysuszeniu skóry. Posiada lekko żółtawe zabarwienie. Dobrze oczyszcza skórę i bez większych problemów zmywa makijaż. Nie podrażnia - jest łagodny i hipoalergiczny. Wydajny. Jedynym aspektem, który może zniechęcać do jego stosowania jest zapach- zapewne wynikający z naturalnego składu, jednakże mnie przypominający nieco naftę...Może zatem zrażać, mnie jednak on zupełnie nie przeszkadza. Ogólnie produkt jest dobry i wart wypróbowania. Oceniam go na mocną 4 /6.





INGRID ESTETIC - LAKIER DO PAZNOKCI  NR 286 (klasyczna czerwień)

Kolejny produkt to lakier do paznokci, polskiej marki Ingrid. Jestem zadowolona z odcienia, ponieważ czerwień to klasyk i nigdy nie wychodzi z mody, a ten odcień jest naprawdę piękny i uniwersalny. Lakier jest trwały, ma piękny połysk i dobrze kryje. Dla optymalnego efektu wystarczą standardowe dwie warstwy. Dobrze się rozprowadza, ma duży i szeroki pędzelek, który ułatwia aplikację. Należy raczej do lakierów o gęstszej konsystencji. Dość szybko wysycha, odpryskuje dopiero po kilku dniach. Naprawdę fajny lakier. Moja ocena to  4,5 / 6.





LIV DELANO ORIENTAL TOUCH - BALSAM REGENERUJĄCY DO SUCHEJ SKÓRY RĄK I PAZNOKCI

Kremów do rąk u mnie nigdy za wiele, bo stosuję je codzienne i szybko się zużywają. Zatem to następny przydatny dla mnie produkt, z którego również jestem bardzo zadowolona. Krem nie zawiera olei mineralnych, gliceryny, sztucznych barwników czy parabenów. W swoim składzie posiada za to: oleje kokosowy i sojowy, kwas hialuronowy, ceramidy roślinne, witaminę F, ekstrakty perełkowca japońskiego, wiciokrzewu, wodorostów, dzikiej róży, japońskiej moreli, hiacyntu, olejki eteryczne z pomarańczy, mandarynki i bergamotki. Cudowny i bogaty skład nieprawdaż? Krem ma lekką konsystencję i biały kolor, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Posiada cudowny, dość intensywny zapach. Ja określiłabym go jako landrynkowo-cytrusowy. W każdym razie jest słodki i świeży. Wyraźnie wyczuwalne są olejki eteryczne i to im zapewne produkt zawdzięcza swoją woń. Po aplikacji odczuwalne jest uczucie chłodzenia, dopóki produkt się nie wchłonie. Dobrze nawilża dłonie i regeneruje, sprawiając, że skóra staje się miękka i jedwabista w dotyku. Do tego został zamknięty w uroczej, kolorowej tubie o pojemności 75 g, w orientalne wzory , która ma odzwierciedlać jego orientalny skład. Krem jak najbardziej wart wypróbowania. Oceniam go na 4 / 6.





YASUMI  - MASECZKA REGENERUJĄCA NA NOC

Maseczki we wszelkiej postaci uwielbiam, więc chyba nie muszę już nic dodawać, lecz od razu przejdę do konkretów. Biała tuba o pojemności 30 ml. W składzie: kwas hialuronowy (utrzymuje nawilżenie), argirelina (składnik odmładzający, naturalna alternatywa dla iniekcji toksyną botulinową- zapobiega skurczom mięśni, wygładza bruzdy i zmarszczki), fucogel (silnie i długotrwale nawilża,tworzy film na skórze,zapobiegający utracie wody), gliceryna (ułatwia długotrwałe wiązanie wody w głębszych warstwach skóry, nawilża ją i sprawia, że staje się jedwabiście gładka). Maska ma nieco brzoskwiniowe zabarwienie, lekką, nieco wodnitą konsystencję, która bardzo łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Wystarczy przed snem nałożyć cienką warstwę i pozostawić na całą noc, by rano przywitała nas w lustrze nawilżona, miękka, gładka, napięta, jędrna i zdrowiej wyglądająca cera. Zapach nieco męski moim zdaniem. Zaraz po aplikacji odczuwam przyjemne uczucie, na kształt chłodzenia twarzy, które wraz z wchłanianiem maseczki stopniowo mija. Maskę tak jak poprzedników gorąco polecam i oceniam na 4,5 /6.




SKIN79 KREM BB ORANGE (GRATIS) + 
SILVERTATTOO - ZESTAW TATUAŻY OZDOBNYCH

Tatuaże były hitem lata (i na szczęście nadal są), toteż oczywiście się przydały. Co do próbki kremu BB Orange słynnej azjatyckiej marki SKIN79 - dosłownie spadła mi z nieba, bo już od dawna słyszałam o ich genialnych kosmetykach, zwłaszcza kultowych już kremach BB. Dodatkowym atutem tego gratisu  był fakt, że to próbka pomarańczowego BB, a więc najchętniej wybieranego odcienia przez europejki z racji żółtych tonów. Krem BB faktycznie okazał się genialny- super krycie, jasny, żółtawy (co najważniejsze) odcień. Cudownie stapia się z cerą, zapewniając bardzo naturalny efekt, przy jednoczesnym mocnym kryciu! Efekt WOW po prostu! Trochę się po nim święcę, więc lekko go przypudrowuję, a wtedy już trzyma się super. Jestem nim absolutnie zachwycona i oczarowana - z pewnością sięgnę po pełnowymiarowe kremy BB tej marki! Wystawiam mu bardzo wysoką ocenę 5,5 / 6! POLECAM!!!!
Odnośnie tatuaży to duet dwóch złotych orientalnych wzorów. Łatwo się je aplikuje i są dość trwałe. Wytrzymają kilka dni, bez zbędnego szorowania :P. Cudownie wyglądają na opalonym ciele, zwłaszcza na dłoni czy np. przedramieniu. Wzory są imitacją tych malowanych henną i mogą stanowić idealny zamiennik. Zdecydowanie warto z nimi zaszaleć, nie tylko latem, ale np. właśnie teraz w karnawale. Oceniam je na 4 /6.






MOKOSH - OLEJ LNIANY KOSMETYCZNY

Zamknięty w ciemnobrązowej szklanej buteleczce z wygodną pipetą w 100% naturalny, czysty olej lniany. Powiem tak: jeden z najlepszych  jakie miałam, a trochę już tego przerobiłam, zwłaszcza, że w pielęgnacji ciała stawiam głównie na oleje! Jest naprawdę świetny. Ma cudownie lekką, wręcz nieco wodnitą konsystencję jak na olejek, przez co  błyskawicznie się rozsmarowuje i jeszcze szybciej wchłania- dosłownie w mgnieniu oka! Po aplikacji można się od razu ubierać, bez obawy o utłuszczenie odzieży. Świetnie nawilża skórę, dobrze wygładza, zmiękcza i uelastycznia. Jest widocznie jędrniejsza i o zdrowym kolorycie. Co ważne, nie zapycha, nie obciąża i nie zostawia tłustego filmu na skórze, co zdarzało się w przypadku niektórych olejków, których wcześniej używałam. Absolutnie nie uczula, nie mam po nim wysypu niespodzianek czy grudek podskórnych, spowodowanych zaczopowaniem gruczołów łojowych. Same plusy po prostu! Jedyne do czego można się przyczepić to zapach - mnie nie przypomina lnu, lecz świeżo ugotowane ziemniaki. Nie wiem czemu, ale za każdym razem, gdy go wącham takie właśnie skojarzenie nasuwa mi się samo...;P Jak już się pewnie przekonaliście naturalny zapach kosmetyków w zupełności mi nie przeszkadza,tak jest i w tym przypadku. Kosmetyk musiałby naprawdę śmierdzieć,żebym przestała go używać! ;) Wracając do sedna- olejek podbił moje serce i stał się moim ulubionym. Ponownie wystawiam bardzo wysoką notę - 5,5 /6. Jest bliski ideału...





PODSUMOWANIE 

Jak same widzicie produkty zawarte w tym pudełku to dla mnie istny strzał w 10-tkę! Same "och-y" i "ach-y". Dawno nie byłam aż tak usatysfakcjonowana zawartością boxa kosmetycznego! Tym bardziej jest mi niezmiernie miło, że mogłam go przetestować :) Oceniam- MEGA POZYTYWNIE!!! Kosmetyki bardzo dobre i dobre - sprawdziły się u mnie i z chęcią po nie sięgam. Z czystym sumieniem i ręką na sercu, polecam wszystkie i każdy z osobna. Urocze, różowe pudełeczko ShinyBox skrywało tym razem same skarby, istne kosmetyczne perełki. Nawiążę może jeszcze do jego designu i tego, jak ja interpretuję motyw, który go zdobi. Dla mnie dwa pelikany, których wygięte w łuki szyje i stykające się głowy, tworzące kształt serca, symbolizują MIŁOŚĆ DO KOSMETYKÓW. Tak, tak miłość, wiem co mówię. Dla mnie, jako prawdziwej miłośniczki wszelkiej maści upiększaczy jest to wręcz oczywiste! :D Tak czy inaczej, pudełko bardzo dobre, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że najlepsze, jeśli chodzi o wszystkie zeszłoroczne edycje! Kto miał, ten pewnie wie co mówię, a kto nie miał, niech żałuje i kompletuje poszczególne kosmetyki, jakie zawierał ów box. To tyle na dzisiaj kochani! Adieu! :)




Jak Wam się podoba zawartość sierpniowego pudełeczka? Miałyście je czy może pojedyncze produkty? Co sądzicie o samej idei boxów kosmetycznych? 
Zachęcam gorąco do czytania, komentowania, lajkowania i co tylko chcecie. Wpadajcie na mój Instagram oraz fanpage na facebook`u! 


Pozdrawiam cieplutko, 
limited edition :*:*:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Limited Edition ♥ , Blogger