piątek, kwietnia 07, 2017

Makijaż w stylu gwiazd kina - matowe usta od Delia / MATT LIQUID LIPSTICK

Dzień dobry!



Już od dłuższego czasu prym w makijażu wiodą matowe usta. Teraz każda szanująca się marka kosmetyczna musi mieć w swojej ofercie kolekcję matowych pomadek. Stały się tak popularne, że chyba większość z nas ma swojej kolekcji przynajmniej jedną! Ba! W wielu przypadkach jednak przygoda z matowymi szminkami nie kończy się tylko na jednej zdobyczy, lecz zbiory systematycznie powiększają się o kolejne sztuki. Tak też jest i w moim przypadku :P Matowe szminki naprawdę uzależniają - na jednej nie poprzestaniesz! Są idealne zarówno na dzień jak i na wieczór, a także na wielkie wyjścia. Do tego szalenie eleganckie i uniwersalne,a przede wszystkim trwałe, seksowne i dość naturalne (nasze usta przecież z natury są lekko matowe). To wszystko tłumaczy ich fenomen. Dzisiaj mam przyjemność zaprezentować Wam nowości naszej rodzimej marki DELIA w kategorii makijażu ust - 6 niezwykle oryginalnych odcieni MATT LIQUID LIPSTICK.






Obietnice producenta....

Producent zapewnia nas, iż każda pomadka z najnowszej kolekcji:

  • Gwarantuje intensywnie matowy efekt.
  • Jest bardzo trwała, utrzymuje się na ustach do kilku godzin - bez poprawiania!
  • NIE ZOSTAWIA ŚLADÓW! 
  • Nie wysusza ust.
  • Ma oryginalne, stylowe opakowanie - doskonały drobiazg do torebki!
  • Ma przyjemny, delikatny zapach.
  • Twój ulubiony kolor nie jest oznaczony zwykły numerkiem, ale imieniem jednej ze światowych ikon stylu - już nigdy się nie pomylisz :)
Zródło: http://www.delia.pl/pl/produkty/makijaz/ad/usta,32/matt-liquid-lipstick-trwala-pomadka-matowa,471


Więcej o nich znajdziecie TUTAJ .




Poczuj się jak gwiazda


Dla podkreślenia luksusowego charakteru, poszczególne odcienie zostały nazwane imionami sławnych aktorek. I tak:

nr 1 to BRIDGET
2 to AUDREY
3 - SOPHIA
4 - ELIZABETH
5 - CLAUDIA
6 - MARYLIN.


BRIDGET to piękny nudziak - ciemny, ciepły beż z lekkim pomarańczowym podtonem.
AUDREY z kolei to śliczny, nasycony róż.
SOPHIA - intensywna urocza fuksja wpadająca we fiolet z domieszką różu.
ELIZABETH natomiast otwiera gamę czerwieni - to najciemniejsza ze wszystkich pomadek - ciemne bordo.
CLAUDIA - klasyczna krwista czerwień.
MARYLIN zamyka kolekcję i zachwyca odcieniem jaskrawej, jasnej czerwieni, wpadającej nieco w neon.




Mogłoby się wydawać, ze 6 odcieni to niedużo,ale jak widać z powyższego opisu oraz ze zdjęcia - z całą pewnością każda kobieta wybierze dla siebie odpowiedni kolor.


SZACH I .... MAT!


Przejdźmy teraz do moich spostrzeżeń na temat tego jak pomadki noszą się na ustach. Spośród 6 odcieni najbardziej do gustu przypadły mi dwa pierwsze, a zarazem najjaśniejsze (nie lubię ciemnych szminek), a więc 1- Bridget oraz 2 -Audrey. W obu czuję się doskonale, to zdecydowanie moje ulubione odcienie, a w mojej kolekcji znaczącą większość stanowią właśnie beże i zgaszone róże. 

Pomadki zostały zamknięte w uroczych, eleganckich i minimalistycznych opakowaniach o małej pojemności (5 ml)- idealnej do każdej torebki czy kieszeni. Przezroczysty plastik w dolnej części opakowania zdradza nam odcień szminki, natomiast jego górna część - nakrętka to lustrzane złoto. Napisy także są w kolorze złotym. Szminki zostały wyposażone w klasyczny aplikator - niewielką, ściętą nieco z boku gąbeczkę. Aplikator jest precyzyjny i we właściwym rozmiarze- nie za duży, ani nie za mały. Wygodnie nakłada się nim pomadkę. Samo zakręcanie przebiega bezproblemowo - gwint działa poprawnie, nic się nie zacina, ani nie blokuje. Opakowanie jest bardzo lekkie, poręczne i wygodne, a także wszędzie się zmieści.



Pomadki posiadają bardzo lekką konsystencję i są raczej średnio napigmentowane, co sprawia, że ich krycie również można zaklasyfikować jako średnie. Podczas nakładania trzeba się trochę napracować, żeby pokryć usta równomiernie kolorem,a i tak możliwe są prześwity.W tym miejscu warto dodać, że najsłabsze krycie ma najjaśniejsza pomadka (1-Bridget, pozostałe mają bardziej nasycone i intensywne kolory przez co lepiej pokrywają usta).  Początkowo pomadki wyglądają jak satynowe, ale po ok. minucie zaczynają zasychać i zmieniać się w mat. Jest on jednak bardzo naturalny i nie typowo "suchy". Bardzo przyjemnie pachą - ja przyrównałabym je do puddingu waniliowego z syropem wiśniowym lub malinowym. Słowem - MNIAM! :P Uwielbiam kiedy szminki ładnie pachną i uważam to za ich duży atut, który zapewnia nam dodatkowe doznania podczas aplikacji. 






Według obietnic producenta pomadki mają być trwałe, nie odbijać się na szklankach i nie wysuszać ust, ale nie jest aż kolorowo. Fakt, są dość trwałe (kilka godzin) pod warunkiem, że nic nie pijemy ani nie jemy. Wtedy kolor (zwłaszcza przy ciemniejszych odcieniach) wnika nieco w nasze usta i jest bardziej odporny chociażby na sporadyczne oblizywanie się. Kiedy jednak zdecydujemy się czegoś napić, niestety okazuje się, że jednak odbijają się na szklance (przynajmniej w moich przypadku). Z kolei po zjedzeniu większego posiłku nie ma mowy, by szminka przetrwała. Kolor w większości zostanie przez nas zjedzony, pozostanie jedynie nieestetyczna "obwódka" wokół konturu warg. Pomadki także lekko wysuszają usta. Jeśli chodzi o matowe produkty do ust to niestety rzadko zdarza się, by było inaczej. Ja zawsze smaruję usta balsamem ochronnym przed nałożeniem matowej szminki, a i tak ulegają one wysuszeniu. W tym przypadku wysuszenie nie jest jakoś wyjątkowo intensywne, ale jednak ma miejsce.





Pomadki Delia można kupić w e-sklepie producenta KLIK, drogeriach internetowych, a także stacjonarnie w osiedlowych drogeriach czy m.in. w Drogerie Vica, Sekret Urody, Drogerie Stars, Drogerie Marysieńka, Noel, Vis-Pol, Kosmyk, AS Market,Rossmann, Hebe, Carrefour, Piotr i Paweł, Drogerie Natura, Super Pharm i innych.
 Cena sugerowana przez producenta to 15,80 zł / szt.


META MATU...

Tym oto sposobem dobrnęliśmy do mety wpisu o matowych pomadkach Delia. Uważam je za udane, choć niepozbawione wad. Ich główne zalety to uroczy zapach, ciekawy design,niewielki rozmiar, piękne odcienie z oryginalnymi nazwami - imionami sławnych aktorek czy przyzwoita trwałość. Cena także nie jest wygórowana. Jednakże dla mnie nie są to idealne matowe pomadki, bo oczekiwałabym od nich większej trwałości, nieco lepszej pigmentacji, nie wysuszania, lecz pielęgnacji ust oraz nie pozostawiana śladów. W każdym razie są to z całą pewnością  szminki dobre i warte polecenia, idealne na co dzień, dla każdej z nas i na każdą kieszeń. Zobaczcie jak pięknie wyglądają na zdjęciach. Nie można od nich oderwać wzroku prawda? Jeśli chcecie wyglądać i poczuć się jak gwiazdy filmowe - sięgnijcie po nie. Wystarczy wybrać swoją ulubioną aktorkę, nałożyć szminkę sygnowaną jej imieniem na usta i ...VOILA! :)





Znacie matowe pomadki Delia? Co o nich sądzicie? Który/e odcień/nie podbiły Wasze serca? Jakie inne matowe produkty do ust polecacie? Lubicie mat na ustach czy wolicie połysk?



Czytasz ten wpis? - Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz ślad po sobie :) Skomentuj, na pewno odpowiem. Jeśli masz ochotę odwiedź mnie na Facebooku lub Instagramie - odnośniki znajdziecie w kolumnie po prawej stronie :)


Pozdrawiam, 

limited edition (Marta)

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że zjadają się.;) myślałam że są bardziej trwałe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również liczyłam na większą trwałość, ale i tak je lubię 😉

      Usuń
  2. Mi sie od samego początku podoba Audrey albo Bridget , albo obie ;D ja jednak od matów stronię ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to także 2 najładniejsze odcienie w kolekcji. Uwielbiam oba, a maty ubóstwiam. Kiedyś tylko połysk i błyszczyki, a teraz głównie maty. Kobieta zmienną jest hihi :P

      Usuń
  3. Widziałam ten odcienie już na kilku blogach
    i najbardziej spodobała mi się Sophia:).
    Szkoda, że trwałość nie jest ich mocną stroną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli stawiasz na piękną fuksję ❤ Są piękne, ale niestety nie brak im wad. Pomimo to i tak je lubię, bo kocham wszystkie maty 😊

      Usuń

Copyright © 2016 Limited Edition ♥ , Blogger